środa, 1 grudnia 2010

Dwie jedynaczki

Jako wczesna  ( 11, 12 lat? ) nastolatka, rzadko miewałam "myśli o dzieciach". Mój świat był dosyć szczelnie wypełniony końmi i ciężką fizyczną pracą, którą uwielbiałam. Nie było w nim miejsca na zaglądanie do wózeczków i niańczenie lalek. Będąc jedynaczką i zdecydowaną miłośniczką tej ( jedynej najlepszej - moim ówczesnym zdaniem ) opcji rodzinnej, miałam pewien problem. Jak już mi się ta "myśl o dzieciach" pojawiła , albo gdy trzeba było coś odpowiedzieć pytającym koleżankom.... to... no właśnie...odpowiedź była dziwaczna i pewnie niesmaczna. Otóż, wierna tradycji rodzinnej, chciałam żeby moje dziecię było jedynakiem. Ale powoli dojrzewał we mnie nowy pomysł na życie - mieć więcej dzieci, najlepiej każde z innym mężczyzną, a przynajmniej jedno koniecznie z Indianinem. Prawdziwym oczywiście. Skąd to się brało? Nie mam pojęcia. Trochę pewnie "narozrabiał" Sat Okh, ale cała reszta? No i w pewnej mierze spełniło się. Mam dwie wspaniałe córki, z racji wielkiej różnicy wieku, wychowywane jako jedynaczki. Z Indianinem jakoś nie wyszło, ale nie bądźmy drobiazgowi.


2 komentarze:

Riannon z Dworu Feillów pisze...

Ja też mam słabość do Indian :-) Za dużo się czytało w dzieciństwie Karola Maya :-)))

Go i Rado Barłowscy pisze...

Ależ te dziewczyny podobne do siebie!!!! Nasz Prezes też pseudo jedynaczek - posiadacz dorosłego rodzeństwa.
Życie potrafi cudnie zaskakiwać, trzeba tylko odwagi, by mu na to pozwolić :-).
Gorąco pozdrawiamy
Go i Rado